Dwóch mężczyzn w strojach biznesowych

Rynki i usługi cyfrowe pod lupą KE

W starciu z wielkimi platformami internetowymi często jesteśmy bez szans. Nowe projekty rozporządzeń unijnych mają ten stan zmienić i zapewnić konkurencyjne oraz przejrzyste środowisko online.

Internet ma moc – dzięki niemu tworzymy relacje biznesowe i osobiste, które być może nigdy nie zawiązałyby się w świecie analogowym. Narzędzia pozwalające z tej mocy korzystać kształtują rozwój cyfrowej rzeczywistości. W tej rzeczywistości centralną pozycję zajęli pośrednicy – ci, którzy zapewniają fora wymiany informacji, poglądów, czy też całe rynki usług i produktów.

Większość z nas korzysta z wyszukiwarek internetowych i serwisów społecznościowych. Robimy zakupy online, pobieramy aplikacje na nasze smartfony, oglądamy filmy i seriale na platformach streamingowych. W kilka kliknięć zrobimy zakupy spożywcze z dowozem do domu, wypożyczymy samochód i rower na minuty lub wykonamy wideopołączenie z najbliższymi. Przedsiębiorcy natomiast mogą budować swoją markę oraz bazę klientów dzięki pozycjonowaniu strony w wyszukiwarce, lub dzięki publikowanym ocenom wystawianym przez swoich klientów.

Zdani na łaskę gigantów

Obecnie nie mamy wyjścia – im bardziej polegamy na usługach oferowanych przez platformy cyfrowe, tym większym zaufaniem musimy obdarzać korporacje, które za nimi stoją. Co jednak możemy zrobić, gdy platforma bez ostrzeżenia usunie pozytywne opinie naszych klientów? Albo jeśli zacznie faworyzować naszych konkurentów? A czy możemy być pewni, że nasze prośby o usunięcie nienawistnych treści zostaną spełnione? Jeśli sztuczna inteligencja uzna nasz film lub wpis za niezgodny z regulaminem serwisu, to czy mamy gwarancję, że człowiek zweryfikuje tę decyzję? Czy możemy się dowiedzieć, dlaczego wyświetlają się nam te, a nie inne reklamy? Czy mamy pewność, że platforma handlowa dba o to, że sprzedawcy spoza Unii oferują nam bezpieczne produkty? Niestety, na każde z tych pytań odpowiedź jest póki co przecząca. Przeciętny użytkownik zdany jest na łaskę gigantów. Komisja Europejska dała jednak sygnał, że tak wcale być nie musi. Przygotowywane obecnie rozporządzenia unijne – Akt o rynkach cyfrowych (DMA) i Akt o usługach cyfrowych (DSA) – mają przezwyciężyć niemoc małych w relacji z wielkimi i zapewnić konsumentom uczciwe środowisko online.

A nie wystarczy prawo ochrony konkurencji?

Obszar platform cyfrowych charakteryzuje się elementami, które są obecne tylko w kilku sektorach gospodarki. Są to m.in. silne bezpośrednie i pośrednie efekty sieciowe (im większa baza użytkowników tym większa wartość usługi dla użytkownika), wysokie bariery wejścia na rynek dla potencjalnych konkurentów oraz wysoki stopień przywiązania użytkownika do danego medium. Doprowadza to do sytuacji, w której najważniejsze dla nas usługi cyfrowe skupione są w rękach 3-4 największych graczy. Czy to problem? Nie musi być, ale może, jeśli nie gra się fair.

Obecnie, prawo ochrony konkurencji nie radzi sobie efektywnie z nieuczciwymi praktykami platform dominujących. Postępowanie w sprawie Google Shopping, w którym Komisja Europejska ukarała Google rekordową karą 2,42 mld euro za uprzywilejowane traktowanie własnego systemu porównywania cen trwała 7 lat. Decyzja została zaskarżona do sądu, a biorąc pod uwagę praktycznie pewną apelację, ostatecznego rozstrzygnięcia możemy spodziewać się dopiero ok. roku 2023.

Uczciwe warunki konkurencji

Bardziej odpowiednim środkiem walki, zamiast reakcji już po stwierdzeniu nieuczciwej praktyki, może być nałożenie obowiązków prewencyjnych. W 2019 r. zrobiono pierwszy krok w tym zakresie – uchwalono rozporządzenie Platform-to-business, które ustanawia szereg obowiązków dla dostawców usług pośrednictwa online. DMA ma pójść tym samym śladem i uzupełnić je, skupiając się jednak na ramach regulacyjnych dla tylko największych dostawców, tzw. strażników dostępu (gatekeepers). Nową regulacją objęte będą m.in. usługi pośrednictwa (w tym popularne przestrzenie targowe online), wyszukiwarki internetowe, serwisy społecznościowe, usługi udostępniania wideo czy systemy operacyjne.

Celem projektu jest przede wszystkim zagwarantowanie uczciwych warunków konkurencji dla użytkowników biznesowych i większe otwarcie skoncentrowanego rynku. Nowe obowiązki i zakazy dotyczyłyby np. ograniczenia przez dostawców usług wykorzystywania danych osobowych, zakazu wykorzystywania przez nich danych generowanych przez konkurentów, możliwości odinstalowania preinstalowanych aplikacji na danej platformie, umożliwienia użytkownikom korzystania z aplikacji innych podmiotów czy zakazu dyskryminacyjnego pozycjonowania w sklepach internetowych.

Nadzorem nad nowymi regulacjami zajęłaby się Komisja Europejska wspierana przez przedstawicieli państw członkowskich. Projekt przewiduje kary do 10% rocznego obrotu danego strażnika.

Więcej pewności, więcej bezpieczeństwa

Tak jak celem DMA jest rozwiązanie problemów natury biznesowej i zapewnienie skutecznej konkurencji na rynkach cyfrowych, tak DSA ma przede wszystkim chronić użytkowników sieci przed bezprawnymi treściami i arbitralnymi decyzjami platform internetowych. Zgodnie z projektem rozporządzenia, platformy mają dokładać należytej staranności, gdy idzie o usuwanie bezprawnych treści, w tym tych odnoszących się do sprzedaży nielegalnych produktów. Użytkownicy mają uzyskać prawo do zgłaszania podejrzanych informacji, a te zgłoszenia będą musiały być sprawnie rozpatrywane. DSA nie nakłada na platformy ogólnego obowiązku monitorowania treści.

Zgodnie z projektem, użytkownik, którego treść została usunięta, powinien mieć możliwość kwestionowania takiej decyzji w ramach wewnętrznego systemu rozpatrywania skarg. Platforma nie będzie mogła załatwić takiej sprawy, korzystając z wyłącznie automatycznych środków. Co w przypadku, gdy skarga nie zostanie rozpatrzona po myśli użytkownika? Regulacja przewiduje prawo do przekazania sporu do rozstrzygnięcia jednemu z certyfikowanych, bezstronnych i niezależnych od platformy podmiotów. To użytkownik ma decydować o tym, który z tych podmiotów rozpatrzy jego skargę. Działania platform będą musiały wykazywać się też większą przejrzystością – statystyki dotyczące usuwania nielegalnych treści mają być publikowane, a sprzedawcy działający za pośrednictwem platformy handlowej nie będą mogli pozostać anonimowi. Do tego użytkownik ma dostać informacje o głównych kryteriach, jakie zadecydowały, że dana reklama została mu wyświetlona.

Nie wszystkie platformy internetowe będą traktowane tak samo. Większość obowiązków ma nie wiązać małych i średnich przedsiębiorców. Za to bardzo duże platformy, posiadające średnio miesięcznie 45 mln aktywnych użytkowników w Unii, będą musiały spełnić dodatkowe wymogi. Ich działania mają być jeszcze bardziej transparentne. Przykładowo użytkownik będzie musiał uzyskać dostęp do czytelnego wyjaśnienia, dlaczego dana treść została mu zarekomendowana. Poza tym bardzo duże platformy będą musiały dołożyć starań, aby zmniejszać ryzyko rozpowszechniania nielegalnych treści czy naruszenia praw podstawowych. Z realizacji tych obowiązków będą je rozliczać niezależne organy w państwach członkowskich (koordynatorzy usług cyfrowych). 

Na nowy porządek jeszcze zaczekamy

Choć prace nad projektami DSA i DMA trwają już dobrych kilka miesięcy, na wejście w życie nowych rozporządzeń będzie trzeba jeszcze sporo poczekać. W wielu aspektach regulacje wymagają dopracowania, tak by ich wpływ na życie Europejczyków w przyszłości okazał się realny i pozytywny. Na ten moment pewne jest jedno – chociaż dzięki nowym narzędziom moc tworzenia więzi, jaką daje Internet, jest coraz większa, to jednak coraz ciężej sprawić by ci, którzy te narzędzia kontrolują, działali dla dobra wspólnego. Bez nowych ram prawnych ten proces będzie postępować coraz szybciej. Warto więc śledzić losy inicjatywy Komisji i aktywnie zabiegać o to, by przyniosła nam jak najwięcej korzyści.   

 

Mateusz Madejski, radca prawny, Departament Regulacji
Paweł Nowik, główny specjalista, Departament Spraw Zagranicznych